Kiedy byłam mała, zawsze zimą był śnieg. Tak na dobre zaczynał padać od grudnia. Za moim blokiem ciągnęła się górka, z której zjeżdżaliśmy na sankach. Trochę dalej było większe, oblodzone wzniesienie i tam, z rozpędu, pędziliśmy w dół na łyżwach. Dzisiaj, na samo wspomnienie, włos jeży mi się na głowie! Raz było tyle śniegu, że chłopcy zbudowali na podwórku prawdziwe igloo. Zawsze po szkole odbywała się bitwa na śnieżki, a wieczorem na kaloryferach suszyliśmy ubrania i oblepione śniegiem rękawiczki. Luty był najmroźniejszy. Raz, z powodu bardzo niskich temperatur, na dwa tygodnie odwołano lekcje w szkole. Jak co roku, ferie spędzałam gdzieś na zimowisku. Najbardziej pamiętam wyjazd na Kaszuby. Jezioro było zamarznięte na dobry metr. Chodziliśmy po nim ze strachem, pamiętając jak to wszystko wygląda latem. Miejscowi śmiali się z naszych obaw i tym zimowym szlakiem skracali sobie dystans do sąsiedniej wsi. Największą frajdę dawało nam zjeżdżanie z dużej góry na workach wypchanych sianem, a dwa, trzy dni były tak mroźne, że po kilku sekundach na rzęsach tworzył się szron. To były moje najlepsze zimowe wakacje! W marcu zima już zaczynała odpuszczać i nadchodziło szare, ponure przedwiośnie. Przynajmniej ja tak pamiętam ten czas.
Nie pamiętam z kolei moich ostatnich śnieżnych świąt. To musiało być już bardzo dawno temu! I w tym roku nie zapowiada się, by temperatura miała zbliżyć się do zera. Natura jest zdezorientowana, drzewa zaczęły puszczać pąki, krzewy wypuściły małe kwiatuszki. Ostatnią nadzieją na ten nastrojowy czas jest…… francuska prowincjonalna mgła.
Przed świętami zawsze piekłyśmy z Mamą ciasta. Najczęściej pyszny sernik z lśniącą skórką i drożdżową struclę makową z dużą ilością nadzienia. Pracy w domu było sporo. Generalne sprzątanie, gotowanie wigilijnych potraw, nigdy nie było czasu na dodatkowe wypieki. Dopiero po wielu latach, kiedy wyjechałam za granicę i przyszło mi spędzać święta z dala od rodziny, postanowiłam przeznaczyć całe popołudnie na przygotowanie pierniczków. W tym roku po raz pierwszy w życiu upiekłam tradycyjny piernik. Gdybym zorientowała się ciut wcześniej, nastawiłabym ten jeszcze lepszy – piernik prababci, który dojrzewa 3 tygodnie w ciepłym miejscu. Na pewno kiedyś spróbuję, tymczasem dzielę się z Wami przepisem na prosty, szybki ale najprawdziwszy piernik. Przepis, na którym się wzorowałam, pochodzi z książki kucharskiej z 1987 roku pt. „Obiady u Kowalskich” autorstwa Jadwigi Kłossowskiej.
Piernik
Składniki {foremka keksówka 26 cm}: 250g mąki (u mnie pół na pół – pszenna i żytnia), 125g miodu, 125g cukru, 75g miękkiego masła, 75g gęstej śmietany, 3 jaja (osobno żółtka i białka), płaska łyżeczka sody oczyszczonej, 1 czubata łyżka przyprawy do piernika
Opcjonalnie: 50g rodzynek , 150g (pół słoiczka) powideł śliwkowych do przełożenia ciasta
Polewa czekoladowa: 150g śmietany kremówki, 1 łyżeczka cukru, 130g ciemnej czekolady 70%, 25g masła
Piekarnik rozgrzej do 180 stopni.
W misce utrzyj masło na puszystą masę. W dalszym ciągu ucierając, stopniowo dodawaj po jednym żółtku, potem także cukier i miód. Wymieszaj z przyprawą do piernika i śmietaną.
Dodaj połowę mąki i sodę, dokładnie wymieszaj.
Osobno ubij białka ze szczyptą soli, na sztywną pianę.
Dodając po jednej łyżce piany, wymieszaj ją delikatnie z ciastem. Jednocześnie stopniowo wsypuj pozostałą mąkę. Wymieszaj z rodzynkami.
Foremkę posmaruj masłem i posyp mąką lub zmielonymi migdałami. Przełóż ciasto do foremki i wyrównaj wierzch.
Piecz około 60 minut, do suchego patyczka. W połowie pieczenia możesz lekko zwiększyć temperaturę, o 10 stopni.
Wyjmij z pieca i wystudź.
Przetnij piernik wzdłuż. Dolną część posmaruj powidłami, przykryj drugą połową.
Polewa czekoladowa: w rondelku zagotuj śmietanę z cukrem. Zdejmij z ognia i dodaj połowę czekolady. Kiedy się rozpuści, dodaj resztę czekolady i masło. Wymieszaj na gładką masę. Rozprowadź polewę na wierzchu ciasta, ewentualnie posyp posiekanymi orzechami. Smacznego!
Wesołych Świąt!
Jak przywiozę sobie z Polski powidła śliwkowe to będę piekła po Świętach! no chyba, że uda mi się znaleźć chwilę wolnego czasu i upiec na Święta ;)
PolubieniePolubienie
Ja jestem w tej szczęśliwej sytuacji, że powidła mogę kupić w najbliższym Leclerc’u, na polskiej półce :-) Upieczenie tego piernika zajmuje naprawdę mało czasu, pozdrawiam!
PolubieniePolubienie
Piękny piernik ci wyszedł :)
PolubieniePolubienie
Dziękuję :-)
PolubieniePolubienie
Jaki typ mąki żytniej? 700? :)
PolubieniePolubienie
We Francji typ 130, więc w PL pewnie 1300 Jaką miałam, taką dałam ;-)
PolubieniePolubienie
No tak, gdzie się podziały święta ze śniegiem? Dobrze, że pierniki nam zostały :-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
… i piękne wspomnienia :-)
PolubieniePolubienie
Wspomnienia dzieciństwa,smaki dzieciństwa,zapachy,dzieciństwa,…fajnie je mieć i wracać do nich.Barwny opis rodzinnych stron i nie tylko,prosimy o jeszcze.
PolubieniePolubienie
Postaram się :-)
PolubieniePolubienie