Zbliżają się Święta Wielkanocne. We Francji w tym czasie króluje CZEKOLADA! Już teraz sklepy kuszą setką rodzajów słodkich jajeczek, czekoladowych królików, baranków, kurczaczków. Dzieciaki mają najlepiej – dla nich w parku organizowana jest Chasse aux oeufs de Pâques, czyli wielkanocne polowanie na czekoladowe jajka. Ale im zazdroszczę! W tym roku u mnie, zamiast tradycyjnego mazurka, jest ciasto marchewkowe z dobrej mąki i ze sporą ilością pysznych ziaren i orzechów. Bardzo polecam!
Ale zanim przepis na to ciasto, zdradzę Wam taki sekret, że bardzo lubię kwiaty :-) Marzy mi się własna szklarnia, którą mogłabym przekształcić w małą dżunglę. Aktualnie mam w domu 21 doniczek + jedna duża, okragła misa z sukulentami i kaktusami (łącznie 9 sztuk). Ostatnio do mojej kolekcji dołączyła długo wyczekiwana pilea peperomioides, zwana też chińskim pieniążkiem (na zdjęciu poniżej). W kwiaciarniach, sklepach ogrodniczych niedostępna, więc zamówiłam ją przez internet (w pewnym ogrodzie na południu Francji – informacja dla ewentualnych zainteresowanych). Nie byłam pewna w jakim stanie do mnie dotrze. Pomimo dwóch ułamanych listków wygląda całkiem zdrowo. Pomyślałam sobie, że od dziś do każdego posta będę dołączać zdjęcie kwiatka, aby nacieszyć Wasze i swoje oko. Oto moja malutka ślicznotka, tuż po długiej podróży:
Ciasto marchewkowe z ziarnami
Składniki {foremka 25/25cm}: 150g białych rodzynek, 6 łyżek soku jabłkowego, 125g mąki pszennej pełnoziarnistej typ 1500 (complet), 125g mąki orkiszowej typ 1500, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 1 łyżeczka sody oczyszczonej, 1 łyżeczka przyprawy do piernika, 2 jaja, 150g cukru trzcinowego, małe opakowanie cukru waniliowego, 1/2 szklanki oleju rzepakowego lub słonecznikowego, 50g posiekanych orzechów (np. nerkowców, włoskich lub laskowych), 200g naturalnego serka typu Philadelphia, 3 łyżki cukru pudru, 275g startej marchwi (na grubych oczkach), skórka starta z 1 cytryny i 1 pomarańczy, około 8 łyżek ziaren (dyni, słonecznika, lnu, chia, orzeszki piniowe), masło do posmarowania foremki
Do rondelka wlewamy sok, dodajemy rodzynki i doprowadzamy do wrzenia. Zdejmujemy z ognia i odstawiamy na pół godziny.
Serek mieszamy drewnianą łyżką z cukrem pudrem i wstawiamy do lodówki, aby masa zgęstniała*.
Foremkę smarujemy masłem i wykładamy papierem do pieczenia. Piekarnik rozgrzewamy do 160 stopni.
Obie mąki mieszamy ze sobą, z proszkiem, sodą i przyprawą do piernika.
W dużej misce miksujemy (około 3 minuty) jaja z cukrem trzcinowym i waniliowym. Stopniowo dodajemy olej i mąkę. Mieszamy dokładnie.
Dodajemy do masy marchew, skórkę cytrynową i pomarańczową, rodzynki wraz z sokiem, 3/4 ziaren i orzechy. Mieszamy wszystko łyżką i wykładamy do foremki. Wyrównujemy wierzch.
Pieczemy godzinę – do suchego patyczka.
Po upieczeniu studzimy na kratce. Kiedy ciasto całkiem wystygnie, smarujemy serkiem i posypujemy resztą ziaren. Smacznego!
*problem jest taki, że masa średnio zgęstniała, co widać na zdjęciu. Wygląda bardziej jak lukier. Nie wiem dlaczego tak się stało, ale i tak całość była pyszna!
Na podstawie książki „Graines, céréales & légumes secs” (Wyd. francuskie) Molly Brown