Lato jeszcze nie zostało oficjalnie zakończone, ale po ostatnich deszczowych, chłodniejszych dniach jesień dyskretnie przypomniała, że już czeka na swoją kolej…
Zawsze się zastanawiam co napisać we wstępie i nie ukrywam, że jest to najtrudniejsza część tej działalności w założeniu, że nie piszę o sprawach osobistych. W takim razie o czym pisać? O liściach zmieniających kolor, wilgotnych porankach, o uchodźcach? Czy o tym, że w moim życiu też nadchodzą zmiany, choć do końca jeszcze nie wiem, co tak naprawdę się kończy, a co zaczyna. Jedno jest pewne – zbliża się taki moment, kiedy już nigdy nie będzie tak samo. Trzeba będzie sobie odpowiedzieć na kilka zasadniczych, egzystencjalnych pytań, choćby na takie: czy kontynuować bloga? Czy może rzucić aparat w ciemny kąt i wyjść w deszcz?
Na razie jeszcze nic na dobre się nie rozstrzygnęło, więc zróbcie sobie tą tartę, bo jest naprawdę dobra ;-)
Tarta migdałowa z gruszkami
Na spód: 100g zimnego masła, 90g cukru, 2 żółtka, 120g mąki pszennej, szczypta soli
Nadzienie: 100g miękkiego masła, 60g brązowego cukru (+ odrobinę do posypania wierzchu), 100g zmielonych migdałów, 2 całe jaja
oraz kilka gruszek i opcjonalnie polewa karmelowa
Wszystkie składniki na spód przełóż do miski i wyrób jednolite ciasto. Wyłóż nim dno foremki (posmarowanej lekko tłuszczem lub wyłożonej papierem do pieczenia) i schowaj do lodówki na minimum 30 minut.
Piekarnik rozgrzej do 180 stopni.
Schłodzone ciasto nakłuj widelcem i podpiecz około 15 minut. Wyjmij i wystudź.
Przygotuj nadzienie / masę migdałową – masło utrzyj z cukrem, dodaj migdały i jaja. Wszystko dokładnie wymieszaj mikserem aż powstanie dość gęsta masa.
Równomiernie wyłóż masę na podpieczony spód.
Gruszki umyj, przekrój na pół i usuń gniazda nasienne. Następnie natnij na plasterki i rozłóż jak wachlarz. Ułóż je na wierzchu tarty i lekko posyp cukrem.
Piecz około 40 minut. Wystudź i podawaj z lekko słonym sosem karmelowym, délicieux!
Ps. Ja nie obierałam gruszek ze skórki, ponieważ była cienka, ale oczywiście można obrać.