
W Burgundii nieśmiało rozpoczęła się wiosna. Kwitną już forsycje i magnolie. Z dnia na dzień, powoli, wszystko budzi się do życia. Ptaszki jakby weselej śpiewają, pies węszy w trawie jakby bardziej. Po zimnym poranku przychodzi całkiem ciepły dzień, czasem nawet motyl na zmianę z innym robaczkiem przeleci. I niby wszystko pięknie, ładnie, ale jakby częściej boli głowa i jakoś tak energii do życia brak. Dzisiejsza sałatka doskonale wpisuje się w powyższe klimaty, może nawet trochę pomaga przezwyciężyć to wiosenne przesilenie. Smacznie polecam :-)

Sałatka z pieczonymi ziemniakami, boczkiem i serem bleu
Składniki dla 2 – 4 osób: 500g małych ziemniaków, 2 czerwone cebule, 100g wędzonego boczku (cienkie plastry), 150g pieczarek, 150g sałaty lub świeżego szpinaku (u mnie cresson, czyli rukiew wodna), 120g sera bleu, 6 łyżek oliwy, 1 łyżka musztardy à l’ancienne (z ziarnami gorczycy), 1 łyżka octu z czerwonego wina, sól morska
Piekarnik rozgrzej do 230 stopni.
Ziemniaki wyszoruj i pokrój na ćwiartki. Ułóż je na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Posmaruj 4 łyżkami oliwy, posyp solą. Wstaw do piekarnika na 20 minut.
Następnie dodaj cebulę pokrojoną na ćwiartki i piecz kolejne 25 minut, aż ziemniaki bedą przypieczone, a cebula lekko skarmelizowana. Wyjmij i przestudź.
Na patelni najpierw usmaż boczek, zdejmij i odłóż na bok. Wrzuć pieczarki pokrojone w plasterki i usmaż je na złoty kolor.
Przygotuj dressing – wymieszaj 2 łyżki oliwy z musztardą i octem.
W misce wymieszaj ziemniaki, cebulę, boczek i pieczarki. Dodaj sałatę lub szpinak, polej dressingiem i wymieszaj całość. Na koniec dodaj ser pokrojony na małe kawałki. Podziel na porcje i smacznego!




Zwróciłam uwagę na ten prosty przepis zamieszczony w ostatnim wydaniu francuskiego magazynu Maxi. Wiedziałam, że danie będzie smaczne, ale nie przypuszczałam, że aż tak! Właściwie nie ma tutaj niczego odkrywczego. Jest dynia, są zwykłe pieczarki i wędzony boczek (wegetarianie mogą pominąć). Są ziarna pszenicy i to jest właśnie największy gwóźdź programu! Ta potrawa skłoniła mnie do refleksji nad sposobem naszego odżywiania. Stanowczo za mało jemy kaszy i wszelkiego rodzaju ziaren, a przecież jest taki wybór! Ile razy w sklepie ze zdrową żywnością oglądałam różne ciekawe płatki, kolorowe gatunki ryżu, kasz i wiele innych pysznych rzeczy. Często odkładałam je z powrotem na półkę, nie znając sposobu ich przyrządzania. Moja ostatnia wizyta w księgarni skończyła się typowo, czyli nową, pachnącą książką. Tym razem zdecydowanie wyjdzie nam na zdrowie, ale o tym napiszę już następnym razem :-)