Zajrzałam ostatnio do starego zeszytu w poszukiwaniu receptury na jakiś dobry pasztet. Znalazłam dwie, ale oprócz tego wpadło mi w oko jeszcze kilka pożółkłych karteczek z innymi przepisami, które koniecznie chciałabym wypróbować. Najczęściej spisywane przez moją mamę, na szybko, nierzadko bez tytułu i teraz tylko po składnikach można się domyślić o co chodzi. „Piec w średnio nagrzanym piekarniku…” – kuchenki w tamtych czasach nie miały jeszcze precyzyjnego pomiaru temperatury :-)
Znając moją mamę, jeśli spisywała jakiś przepis, musiało to być coś naprawdę dobrego. I niezbyt skomplikowanego. Takie jest właśnie to dzisiejsze ciasto. Po raz pierwszy upiekłam je kilka dni temu, z połowy porcji, aby wykorzystać dwie gałązki rabarbaru, które leżały w lodówce.
Pokazałam Wam zdjęcie na instagramie i ku mojemu zdziwieniu sypnęły się dziesiątki lajków. Przepis zasługuje na wieczne utrwalenie na blogu, więc upiekłam jeszcze raz.
Ucierane ciasto z owocami
Składniki:
- 125g miękkiego masła
- 150g cukru pudru
- 4 duże jaja
- 250g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- owoce (np. 3 gałązki rabarbaru)
- cukier puder i cukier waniliowy do posypania
Mikserem ubijamy masło z cukrem pudrem. Kiedy masa będzie pulchna, dodajemy 4 jaja. Ubijamy na puszysto, następnie dodajemy 250 g mąki i łyżeczkę proszku do pieczenia. Przekładamy do wysmarowanej foremki. Na górze układamy owoce w kawałkach (na pierwszym zdjęciu rabarbar, nektarynka i borówki).
Pieczemy w 180 stopniach około 50 min. Wierzch ciasta powinien się ładnie zarumienić, a patyczek wetknięty do środka powinien pozostać suchy.
Po przestygnięciu posypujemy cukrem pudrem z cukrem waniliowym. Jemy jeszcze ciepłe, smacznego!
ps. aby owoce nie wpadły do środka, lepiej użyć większej foremki (tak, aby surowe ciasto miało około 3 cm wysokości) i nie przesadzać z ilością owoców. Oczywiście można wykorzystać dowolne owoce, ale w oryginale był to przepis na placek ze śliwkami.
upieczone, stygnie :) A jeszcze ciagle o te chleby sie dopominam, brak mi ostatnio inspiracji, a te wygladaja tak pysznie…
PolubieniePolubienie
Ja również zaglądnęłam ostatnio do zeszytów mojej Babci i Mamy. Szukałam receptury na pieczyste. 1,5 godziny później wyjmowałam z piekarnika (średnio nagrzanego) proste ciasto z owocami ;)
P.S. W przedwojennym zeszycie mojej Prababci, którego strzegę jak oka w głowie, etap pieczenia sprowadza się do opisu rodzaju drewna, jakim należy opalać piec, a najczęściej używaną w przepisach miarą jest garść: malutka, mała, średnia i duża ;) Średnio nagrzany piekarnik i „śmietany, ile zabierze” z zeszytów naszych Mam, to przy tym porządna wskazówka :D
PolubieniePolubienie
Taki zeszyt to skarb! :-) Ja niestety, dawno temu zeszyt mojej babci przepisałam, żeby było ładniej, a oryginał zaginął. Poporcje „ile zabierze” też mi są znane i szczerze mówiąc czasem najwłaściwsze :-)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mam i ja taki babciny zeszyt …. mamy gdzieś zaginął, na szczęście zdążyłam przepisac z niego kilka receptur:) ….. takie ucierańce wiosną i latem to najlepsze z placków:)
PolubieniePolubienie
Zgadzam się :-)
PolubieniePolubienie